Trochę kręcenia km po Myślęcinku... fajny teren. Już znalazłem kilka miejscówek. Potem zerwana linka od licznika... trudno w domu się naprawi. Także końcówkę trasy śmigam bez 'prędkościomierza' :/ Potem już tylko gorzej... Blokada koła "na kocich łbach" na starym mieście i lecę przez kierownicę. Rower: porysowane manetki, pogięty odblask... generalnie OK. Ja: urażona duma, zgrzyt na zębach, obdarte kolano i łokieć. Potem jeszcze wizyta na izbie przyjęć... 3h czekania i już znam wyrok - gips na 2 tygodnie. Trudno.
Praca licencjacka obroniona - można pedałować do upadłego :) Wszystko wykręcone po Bydgoszczy... Termometr pod Tesco o godz. 11:00 pokazał... 43C o_0 A niżej fotka z serii: Bydgoskie 'kfiatki' :)